Świąteczna podróż w śniegu
Święta Bożego Narodzenia to taki czas gdy spotykamy się z rodziną. Tak też miało być w tym roku ale Maja lubi nam obić prezenty 😉 i w dniu wyjazdu złapała gorączkę. Długo się zastanawialiśmy czy zostać, czy pojechać no i pojechaliśmy … i po pierwszych kilkunastu kilometrach bardzo tego żałowałem. Bo po wyjechaniu na trasę S3 zaczął padać deszcz ze śniegiem, który natychmiast zamarzał na szybie – wycieraczki nie zbierały, nawiew nie dawał rady MASAKRA … 40 km/h za dwoma pługami. Po zjechaniu z S3 było ciut lepie, ale gdy przy mijankach z Tirami zjeżdżało się na prawo to kilka razy było ciepło (lekki poślizg). Trasę, którą normalnie się robi dwie godziny z lekkim hakiem my jechaliśmy prawie 4 ;/. Po przyjechaniu na miejsce mi odpuściła adrenalina i również dopadła gorączka ;/ i tak przez całe święta … katar, gorączka … ale na Sylwka byliśmy już zdrowi i gotowi na imprezkę u cioci Ani.
A kartki jakie wysłaliśmy do bliskich na Boże Narodzenie zostały zrobione własnoręcznie przez Majeczkę.